Mój synek chodził do dwóch różnych przedszkoli, w których spędził w sumie 2,5 roku. Teraz chodzi do szkoły. Jedno z przedszkoli było prywatne, jedno komunalne. Za oba płaciłam podobną kwotę, ok.2500 nok. W jednym było pełne wyżywienie, w drugim częściowe. Do matpakke wkładałam to co uznałam, ilość była zależna od liczby posiłków. Zresztą większość rzeczy jest ustalanych przez kierownictwo przedszkola, dlatego są różnice. Trzeba zapytać i już. Sama pracowałam w jeszcze innym przedszkolu przez 1,5 roku. Co do ubierania dzieci, gdy wychodzą na zewnątrz, to całą odzież dostarczają rodzice. Wychowawcy pilnują, żeby dziecko zakładało to co jest potrzebne z w zależności od pogody, ale dzieci nie zmusza się do szali i rękawic, jeśli nie chcą. Uważam, że nie ma co dramatyzować, bo jako Matki Polki jesteśmy przewrażliwione. Chuchamy i dmuchamy na nasze dzieci, a później chorują. Może warto dać im trochę luzu, to się zahartują. Ja mojego synka nie gnębię i jest zdrowy. Poza tym im dłużej przebywam w Norwegii (4 lata), tym bardziej dystansuję się do wielu rzeczy i coraz więcej mi się podoba.